poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt / Merry Christmas

Drodzy Czytelnicy:

Życzę Wam wesołych, szczęśliwych i zdrowych Świąt Bożego Narodzenia.

Dear Readers,

I would like to wish you happy, healthy and Merry Christmas.

best wishes / pozdrawiam

     Bartosz Biechowski
radca prawny/attorney-at-law

niedziela, 15 grudnia 2013

Uwaga przedsiębiorcy - prawne pułapki obrotu z zagranicą (Część 1 )

Przedsiębiorcy operujący w branży morskiej regularnie mają do czynienia z zagranicznymi kontrahentami - warto zatem pamiętać, że w przypadku zawarcia umowy z takim zagranicznym podmiotem zastosowanie może znaleźć obce prawo, a w przypadku ewentualnego sporu, proces toczyć się może przed obcym sądem czy arbitrażem.

Kwestiami tymi warto się zainteresować, bo w przypadku sporu z kontrahentem, mogą one być niemiłym zaskoczeniem i przyczyną dodatkowych, sporych kosztów. W szczególności dotyczy to sytuacji, gdy dokumentacja  dotycząca danej umowy ogranicza się wyłącznie do zamówienia i faktury. 

Poniżej krótkie i ogólne omówienie tych zagadnień. Temat ten będę rozwijał i pogłębiał, gdyż jest pełen dość istotnych niuansów. 

Część 1: Prawo właściwe 

Pierwszym istotnym problemem jest wybór prawa właściwego dla danej umowy. Niektóre umowy zawierają klauzulę wyboru prawa, która określa jakie prawo znajdzie zastosowanie w danej sprawie. Nie zawsze klauzula ta musi znajdować się w umowie - wystarczy jej zawarcie w regulaminie czy ogólnych warunkach sprzedaży czy świadczenia usług stosowanych przez przedsiębiorców. 

Brak wyboru prawa przez strony oznacza, że prawo właściwe określane będzie przez przepisy kolizyjne

W obecnym stanie prawnym, podstawowym aktem prawnym regulującym te kwestię jest Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (WE) nr 593/2008 z dnia 17 czerwca 2008 r. w sprawie prawa właściwego dla zobowiązań umownych (Rzym I). Do aktu tego odsyła bezpośrednio polska ustawa Prawo prywatne międzynarodowe, zaś jedną z jego zasad jest, że prawo wskazane przez Rozporządzenie 593/2008 stosuje się bez względu na to, czy jest ono prawem państwa członkowskiego 

Bez wchodzenia w szczegóły, warto zwrócić uwagę na najczęstsze umowy zawierane przez przedsiębiorców z zagranicznymi kontrahentami w obrocie morskim - umowę sprzedaży, umowę o świadczenie usług, a w mniejszym stopniu umowę przewozu. 


Tak więc: 
1. umowa sprzedaży towarów podlega prawu państwu, w którym sprzedawca ma miejsce zwykłego pobytu, 

2. umowa o świadczenie usług podlega prawu państwa, w którym usługodawca ma miejsce zwykłego pobytu, 

3. dla umowy przewozu prawem właściwym  jest prawo państwa, w którym przewoźnik ma miejsce zwykłego pobytu. 

Z powyższego wynika, że polskie prawo (w przypadku, gdy strony nie ustalą czego innego) znajdzie zastosowanie w sytuacjach, gdy sprzedający czy usługodawca mają siedzibę w Polsce, natomiast w przypadku, zakupu towarów i usług za granicą, zastosowanie polskiego prawa może być (choć nie musi) wyłączone.

Powyższa kwestia ma spore znaczenie np. w kwestiach dotyczących reklamacji, odpowiedzialności za niewłaściwe wykonanie zobowiązania, w kwestii terminów przedawnienia, formy i ważności umowy itd. 

Praktyczne znaczenie przepisu dotyczącego umowy przewozu jest dość ograniczone - trzeba bowiem zdawać sobie sprawę z istnienia konwencji międzynarodowych regulujących przewóz morski, lotniczy, drogowy i kolejowy, które zawierają własne, szczegółowe regulacje w tym zakresie, a większość dokumentów przewozowych - w szczególności konosamenty i czarterpartie - zawiera klauzulę wyboru prawa nie dając wielu możliwości negocjacji. 

Tematem tym warto jednak się zainteresować, gdyż w przypadku prawa obcego, zasada, że nieznajomość prawa szkodzi nabiera szczególnie dużego znaczenia. 

radca prawny 

Bartosz Biechowski

Niniejszy artykuł ma cel informacyjny i nie stanowi porady prawnej. Dokładne ustalenie sytuacji prawnej jest możliwe wyłącznie w oparciu o indywidualną analizę dokumentów i stanu faktycznego przedstawioną przez Klienta.  

środa, 11 grudnia 2013

O Szczecinie słów kilka

W Trójmieście mamy dziwne zamiłowanie do nabijania się ze Szczecina - chyba ze względu na jego niezbyt szczęśliwe położenie - sam, kiedy idę na Wały Chrobrego na piwo, mówię z przekąsem, że "idę nad morze", co nawiązuje do popularnego w Polsce przesądu, jakoby Szczecin leżał nad morzem. Tymczasem oni nas lubią - kiedy mówię, że jestem z Gdyni, to się zaraz okazuje, że każdy mój rozmówca ma u nas jakiegoś krewnego, chodził do szkoły itp.

Jest to silny ośrodek armatorski (u nich padły stocznie i port, a mają się dobrze armatorzy, a u nas wręcz przeciwnie), a tamtejsi prawnicy morscy to mocni przeciwnicy i mili koledzy.

Muszę jeszcze dodać, że mają tam kawał fajnie zachowanego secesyjnego miasta, nie parę kwartałów jak we Wrzeszczu, tylko całe dzielnice i dużo ładnej zieleni. Dodam jeszcze, że oni tam strasznie ten swój morski etos tam przeżywają i podkreślają (co nie przeszkadza prezydentowi dusić ich portu wysokimi podatkami).

Reasumując, kto inny w Polsce zrozumie te nasze morskie bolączki jak nie Szczecin?

So it is time to get started

There is a moment in life of every law firm, when it becomes evident that the website is insufficient. 

First of all, there is never enough time to update it, secondly, there is no space in it for all our successes and experiences, thirdly, as everybody knows, nice website does not necessarily stand for power and efficiency of the company. These are the issues which cannot be described in two words.

I do not like legal blogs - they are usually written for fellow lawyers. And fellow lawyers are my competitors so why should I write for them? 

I am not going to give you here boring judgements, doctrinal disputes or glosses. Recipients of this kind of texts are elsewhere - in the courts, offices and universities. 

I just want to share with you my observations, successes, frustrations described from the point of view of the owner of the small maritime & commercial law office in Gdynia, Poland. 

sincerely, 

Bartosz Biechowski
  attorney-at-law 

www.biechowski.com

wtorek, 10 grudnia 2013

Zaczynamy

Drodzy Czytelnicy, 

W życiu każdej firmy prawniczej przychodzi ten moment, gdy strona internetowa przestaje nam wystarczać. Po pierwsze, nie ma czasu na jej aktualizację, po drugie, nie da się tam zmieścić wszystkich naszych doświadczeń i sukcesów, po trzecie, jak każdy wie, o sile i skuteczności firmy nie stanowi ładna strona, a konkrety. A tego się nie da opisać w dwóch słowach. 

Nie lubię blogów prawniczych - są one zasadniczo przeznaczone dla moich kolegów po fachu. A moi koledzy po fachu, to także moja konkurencja, zatem po co mam dla nich pisać? 

Nie będę więc Was tu specjalnie zanudzał glosami, orzeczeniami czy sporami doktrynalnymi. Odbiorcy tego rodzaju tekstów są gdzie indziej - w sądach, urzędach czy na uniwersytetach. 

Chcę po prostu podzielić się z Wami moimi obserwacjami, sukcesami, frustracjami opisanymi z punktu widzenia właściciela małej firmy prawniczej z Gdyni żyjącej z prawa morskiego (nie tylko, ale o tym przy okazji). 

Życzę miłej lektury 

Bartosz Biechowski
    radca prawny 

www.biechowski.com